„Mama alergika gotuje. Tradycyjnie” K. Jankowska

MAG okladka ksiazki

Oczywiste jest to, że każda mama chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Najgorsze, co się może zdarzyć to kiedy w jakiejś dziedzinie, która przynależy się mamie z definicji, sama mama jest niekompetentna, albo tak się czuje.

Mam w domu czterech alergików, każdy je co innego, dochodzi do tego różny poziom niejadkowania i inne dla dzieci i dorosłych nawyki żywieniowe. I w tym wszystkim ja, która czuje się w kuchni obco. Prezentuję rodzinie umiejętności kulinarne w sposób bardzo ograniczony. Jak jednak utrzymać w zdrowiu alergików pokarmowych i nie gotować? Raczej nie jest to możliwe.

 

Przerabiając zasady diety bezglutenowej, zniechęciłam się do czytania książek kucharskich. Ilość nowych wiktuałów, których znaczenie musiałam szukać w słowniku oraz poziom skomplikowania przepisów przyprawiał mnie o zawrót głowy. Mimo więc bycia fanką MAG po książkę sięgałam z pewnym sceptycyzmem. Okopałam się na swojej liście znanych i sprawdzonych potraw i nie chciałam wcale posuwać się ani o krok do przodu.

Książka „Mama Alergika Gotuje – Tradycyjnie” przypomniała mi zeszyt z przepisami z rodzinnego domu – pierwszą miałam w ręku wersję kioskową (oprawa miękka) i po szybkim przejrzeniu właśnie takie ciepłe wspomnienia obudziła we mnie książka. Pomyślałam, a może i ja coś skorzystam?

Okazało się, że to książka napisana w prosty sposób, gwarantujący sukces nawet początkującym. I to właśnie takie przepisy potrzebują babcie, na które nagle spada informacja, że ciasteczka dla wnuka mogą być teraz tylko bezglutenowe oraz zagonione mamy, które nie  lubią gotowania. Wolimy czas spędzić z pociechą, zapewniając też zdrowe odżywianie, ale nie siedząc pół dnia w kuchni.

Pomijając fakt, że naprawdę każdy znajdzie w książce dla siebie coś dobrego, to przepisy zawierają zwykle kilka wersji podania dania, albo zastąpienia poszczególnych składników, co w przypadku alergii pokarmowej jest bezcenne. Porady dietetyczne MAG skracają szukanie wielu informacji do zaglądania do jednej książki.

Wielka przewaga książki MAG to fakt, że tam nawet batat, staje się po prostu słodkim ziemniakiem, bo umieszczony w przepisie robi wrażenie swojskiego składnika. Łatwiejsze to do zaakceptowania dla pokolenia babć, które się na batatach nie wychowały.

Jednym słowem,  jest jedyna książka kucharska z przepisami bezglutenowymi, która u mnie (osoby o niskich kompetencjach kulinarnych) stoi na półce kuchennej i jest używana. Żadnej innej pozycji przedtem nie dałam szansy, bo nie przebrnęłam nawet do połowy, gubiąc entuzjazm po drodze. A z tej gotuję już kilka potraw, a rodzina chwali – i to jest najlepszy dowód, że książka jest świetna.

Justyna Mroczek-Żal

Prezes Fundacji

Adres bloga: www.mamaalergikagotuje.pl
FB www.facebook.com/MamaAlergikaGotuje